Recenzja pozłacanych wtyków zasilających Furutecha z trzech kategorii cenowych. Moje wrażenia na podstawie kilku lat obserwacji
Zanim opisze wpływ wtyków zasilających Furutecha na dźwięk to wtrącę małą uwagę dotyczącą artykułu, jaki kiedyś napisałem o wtykach zasilających Viborga. Wspominałem tam, że moim zdaniem Viborg jest lepszy od Furutecha. Wydaje mi sie jednak, że posiadałem wtedy podróbki Furutechów. Nie kupowałem ich bowiem w sklepie a od znajomego i tak podejrzewam, że coś było z nimi nie tak. Były one zdecydowanie gorzej wykonane. Pamiętam nawet, że plastik kruszył się w gwincie przy zakręcaniu i odkręcaniu. Dziś mam oryginalne wtyki i wyglądają one zdecydowanie solidniej! Są też cięższe i masywniejsze. Nic sie też nie kruszy z gwintu. A najważniejsze jest to, że dzięki nim dźwięk jest dużo lepszy. I to lepszy niż z Viborga.
Furutech FI-E46 i FI-46 NCF, FI-28 i FI-E38 oraz FI-E11 i FI-11-N1. Charakterystyka
Rodzina pozłacanych wtyków Furutecha ma swoje wspólne cechy. Przede wszystkim wyróżnia je przyjemna barwa, gładkość dźwięku, dobra przestrzeń, swoboda wybrzmień, sporo powietrza i dociążony ładnie zarysowany bas.
Ja wiem, że taki opis może kogoś zdziwić, bo pasuję on raczej do charakterystyki sprzętu lub głośnika, a nie do "zwykłych" wtyków ale testuje te wtyki od kilku ładnych lat i mogę zapewnić, że wtyki mają duże znaczenie i wpływ na dźwięk. Potrafią wyraźnie zmienić brzmienie muzyki. Mogą je poprawić lub zepsuć - zależy od wtyku. Wtyki Furutecha według mnie wnoszą wyraźną poprawę. Nie psują nic.
Pamiętam, jak kupiłem kabel zasilający Furutecha TCS31 i chcąc zaoszczędzić pieniądze, założyłem wtyki Viborga zamiast Furutecha. Dźwięk wyszedł tragiczny. Było ofensywnie, jasnawo, ostrawo, bez głębi, bez przestrzeni. Pożyczyłem jednak taki sam kabel ze sklepu avcorp ale z wtykami Furutecha (modele 28 i 38) tam była magia. Kupiłem więc do swojego kabla wtyki złocone Furutecha z najwyższej półki oznaczone symbolem NCF i do dziś jestem bardzo zadowolony. Muzyka zyskała swobodę, głębie brzmienia i przyjemną gładkość.
Wtyki FI-E46 i FI-46 NCF, bo o nich mowa, podobają mi się najbardziej spośród całej recenzowanej trójki. Wygrywają nie tylko brzmieniowo ale są też najbardziej solidnie wykonane. Ich korpus jest zrobiony metalu i świetnie trzyma się na grubym kablu. Cena tych wtyków jest jednak bardzo wysoka i niestety poza tym jednym kompletem, który mam, to raczej drugiego nie kupie. (no chyba, że wygram w totka).
Modele pośrednie, czyli FI-28 i FI-E38, są również bardzo dobre dźwiękowo i są połowę tańsze niż NCF. Ich obudowa jest już zrobiona z plastiku, ale jest to mocna konstrukcja. Na takich wtykach miałem wypożyczony z avcorp kabel TCS31. Uważam, że jest to najlepszy wybór z całej trójki do grubszych kabli dla przeciętnego miłośnika audio. Pozwala na uzyskanie nieco lepszego dźwięku niż podstawowe 11-stki. Muzyka staje się lepiej dociążona i wyraźniejsza.
Najtańsze wtyki, czyli FI-E11 i FI-11-N1, w porównaniu do starszych braci, nie mają w sobie takiej przestrzeni ale i tak są bardzo dobre. Mam je na Beldenie i Kacsie i z nimi dobrze się zgrywają. Wydaje mi się, że wychodzi to lepiej niż z wtykami innych firm z podobnego pułapu cenowego (choć akurat nad Viborgiem bym się zastanowił, bo on ma dużą wartość; to że nie wyszło mi z Viborgiem rodowanym i TSCem to kwestia tego połączenia - bo ogólnie viborg jest bardzo fajny i te wtedy świetnie zgrały mi się z Suprą!!). Ja doceniam najtańsze Furutechu to, że nic mi nie syczy na sybilantach. Mają one w sobie coś takiego, że umiejętnie gładzą ostrości nie odbierając przy tym szczegółowości. Nawet bas jest dzięki nim ładnie zarysowany i ma dobry kontur. Przy zwykłych wtykach z elektrycznego za 20zł, które założyłem dla porównania na te same kable (Beldena 19364), bas był wyraźnie stłumiony i rozmyty. Muzyka brzmiała do tego chudo i męcząco. Furutechy ewidentnie pozwalają na swobodny przepływ sygnału (przynajmmniej w kablach podstawowej grubości).
Co do obudowy furutechowych 11-stek to jest ok. Są dość dobrze zrobione. Jedynie sama konstrukcja elementów ściskających kabel nie do końca mi się podoba. Zostaje tam bowiem przerwa i przez to wtyk okręca się lekko! Są zwyczajnie luzy. Poradziłem sobie jednak z tym montując gumowe simeringi. Teraz nic mi się nie rusza. Wtyk jest stabilny. Fajnie by było, jakby producent załączał takie gumki różnej grubości, aby można było dopasować sobie do kabla i usztywnić wtyk. Oto zdjęcie wtyku z simeringami:
Furutech FI-E46 i FI-46 NCF, FI-28 i FI-E38 oraz FI-E11 i FI-11-N1. Dźwięk
Pokusiłem się na głębszy test, aby jednoznacznie ocenić wpływ poszczególnych wtyków na dźwięk. Mam trzy kable Furutech TCS31 i na każdy z nich założyłem inne modele wtyków. Jeden dostał podstawowe FI-E11 i FI-11-N1, drugi FI-28 i FI-E38 i trzeci FI-E46 i FI-46 NCF. Do tego mam dwa Furutechy S022N i na jednym mam wtyki FI-E11 i FI-11-N1, a na drugim FI-28 i FI-E38. Mogłem więc sprawdzić je w kilku konfiguracjach, co jak sie okazało, było ważne. Kable podłączałem do wzmacniaczy w moich dwóch zestawach: Marantza PM8006 i Pioneera A40. Poniżej moje wrażenia dotyczące brzmienia:
Wtyki Furutech FI-E11 i FI-11-N1 - fajne, normalne dobre brzmienie. Barwa była raczej neutralna, choć lekko otwarta. Podobno przy złym połączeniu ten wtyk może doprowadzić go jazgotu ale to raczej kwestia kabla, na jaki się go zakłada. On sam z siebie nie męczy. Nie było tu jazgotu. Nie było też zduszenia i zaciemnienia. Na scenie pojawiło się troszkę miłej swobody i powietrza. Nie był to co prawda mocny efekt ale nie grało to płasko. Wielkość sceny była raczej standardowa. Nie kreśliła się jakoś mega szeroko ale nie czułem wychudzenia. Było normalnie. Lokalizacja instrumentów nie stanowiła problemu. Czasami w bardziej spiętrzonych utworach czułem niewielki chaos. Lepszą separacje dawały wyższe modele wtyków. Tu było ... znów użyję tego słowa - normalnie, standardowo.
Bas był dobry, ładnie zarysowany. Duuuużo lepszy niż na zwykłych wtykach z elektrycznego (nawet nie ma co porównywać). Była juz lekka waga basu i przyjemne dociążenie. Czasami jednak czułem jego ograniczenia - jakby sie dławił (na niektórych piosenkach). Droższe modele wtyków w tych fragmentach sprawdzały sie lepiej i bas schodził jakby niżej. To samo odczułem przy cienkim kablu - i to bez znaczenia na rodzaj wtyku. Działo sie tak na sprzęcie Marantz PM8006 (który generuje dużo basu) i głośnikach Audio Physic classic 8 (które są w stanie pokazać ten duży bas). Drugi bardziej budżetowy zestaw zupełnie nie miał problemu z basem. Tam nie trzeba było dużego przepływu mocy i wtyki "jedenastki" oraz cieńszy kabel pozwoliły na dobrą - odpowiednią do możliwości - prezentację basu.
Wtyki 11-stki podobały mi się bardzo z uwagi na to, że nie nasilały specjalnie sybilantów. Nie było z nimi ponadprzeciętnej wyrazistości i gorzej zrealizowane utwory wychodziły lepiej. Czy to dobrze czy źle to kwestia indywidualnego podejścia. Ja sie cieszyłem, bo dużo słucham starszych kawałków i miałem lepszy komfort.
Wtyki Furutech FI-28 i FI-E38 - tu już jest nieco wyższa jazda. Dźwięk ma większą wagę i lepsze dociążenie. Co ciekawe, bas jest tu większy niż przy wtykach NCF! Ma to moc! Serio! Brzmienie staje sie nieco bardziej otwarte, jest w nimi więcej wyrazistości i szczegółów. Scena nieco sie poszerza, nabiera więcej swobody. Tu nic sie nie zlewa, separacja jest bardzo ładna. Barwa pozostaje raczej neutralna. Duża uwaga jest skupiona na średnicy. Głosy są ładnie oddawane i czytelne. Nic sie na siebie nie nakłada i nie ma mowy o chaosie. To już jest wtyk do zadań specjalnych i tak się nim zafascynowałem, że kupiłem kilka kompletów :) Przy kablach pokroju TCS31 jest on odpowiednim towarzystwem. Pozwala na prawidłowy przepływ mocy.
Wtyki Furutech FI-E46 i FI-46 NCF - z tymi wtykami to zrobiła sie totalna magia. Scena poszerzyła sie dwukrotnie, instrumentów przybyło a każdy z nich był pięknie zarysowany. Wszystko lśniło i cykało. Góry zrobiło sie więcej. Barwa nieco pojaśniała. Szczegółów przybyło ale - co ważne - zrobiło sie jakoś gładziej niż na wcześniejszych wtykach. Bas nie był aż tak duży jak z 28 i 38 ale miał lepszy kontur. Był bardziej precyzyjny. Początkowo pomyślałem, że sprzedam je i dokupię kolejne 28 i 38, bo bas jest dla mnie ważny ale jak posłuchałem trochę piosenek to byłem oczarowany tymi wszystkimi informacjami i dzwoneczkami. Do tego trzeba mieć jednak dobry sprzęt. Na tańszym zestawie nie było tego tak czuć.
Wokal przy tych wtykach nieco sie przybliżył. Był bardziej intymny i czystszy. Nie syczał, ale miał nieco jaśniejsze zabarwienie. O ile przy wcześniejszych wtykach był on bardziej "męski", niższy, tak tu wyszedł ciut górno lotnie. No ma to swój urok.... Ważne, że nie syczał. I co jak co - był bardzo przyjemny.
Gdzie kupić wtyki Furutech FI-E46 i FI-46 NCF, FI-28 i FI-E38 oraz FI-E11 i FI-11-N1?
Oficjalnym dystrybutorem Furutecha na Polskę jest firma RCM. Zaopatruje ona sklepy audio, od których kupiłem wtyki. Są to: Avcorp.pl, Instal audio oraz Black dot Audio. Są to zaufane punkty i można tam śmiało kupować.
Wtyki Furutech FI-E46 i FI-46 NCF, FI-28 i FI-E38 oraz FI-E11 i FI-11-N1. Podsumowanie
Wtyki Furutecha nie należą do najtańszych ale za jakość się niestety płaci. A są tego warte. Każdy z modeli jest fajny. Wszystko zależy od tego, czego potrzebujemy.
Dodam, że odkąd zacząłem sam montować wtyki na kable zasilające to miałem u siebie wiele wtyków różnych firm. Były Viborgi, Viablue, Supra i jeszcze kilka innych. Furutechy podpasowały mi brzmieniowo najbardziej. Są naprawdę dobre. Podkreślę, jednak, że testowałem jedynie wersje złoconą. Są jeszcze wtyki miedziane i rodowane. Raz miałem na testach kabel Furutecha z wtykiem rodowanym ale jakoś mi się nie spodobał. Był dla mnie za ostry. Wiem, że wiele osób bardziej ceni rod niż złoto ale u mnie jakoś lepiej pasuje złoto. I zwyczajnie dalej nie szukam :)
UTWORZONO: 8 grudnia 2022