Kabel zasilający firmy Gigawatt model LC-2 EVO. Recenzja amatorska, test
Bardzo lubię produkty marki Gigawatt, wyglądają bardzo solidnie i sprawdzają się doskonale. Mam od nich listwy zasilające PF-1. PF-1 EVO i PF-2 EVO z podstawowym kablem LC-1 EVO. Postanowiłem sprawdzić, jaką zmianę uzyskam po podłączeniu kabla z wyższej półki.
Gigawatt LC-2 dźwięk
Zanim opisze wpływ kabla Gigawatt LC-2 EVO na dźwięk muzyki zaznaczę, że jak prezentuje się jedynka, byśmy mieli porównaniu. Otóż Gigawatt LC-1 EVO, których mam dwa w zestawie (jeden do listwy i jeden od listwy do wzmacniacza) powoduje, że dźwięk jest lekko ciemny, wokale są wyrównane z resztą muzyki, nie ma w nim ostrości, sybilanty nie meczą uszu, bas jest szybki, w miarę mocny, precyzyjny. Mimo tego wspomnianego lekkiego przyciemnienia muzyka jest bardzo wyraźna. Brakuje nieco powietrza i separacji instrumentów. Wszystko jest jakby lekko zlane w jedno, ale ma to swój urok. Powiedziałbym, że to takie dobre podstawowe granie bez specjalnych audiofilskich „bajerów”. Jak zatem na tym tle wypada starszy brat? Otóż jest to zupełnie inne granie! Bardziej otwarte, bardziej szczegółowe i znacznie jaśniejsze. To kabel dla osób lubiących śledzić każdy szept i cykniecie w muzyce. Dzięki temu kablowi dało się usłyszeć najmniejszy oddech wokalisty. Mógłbym nawet powiedzieć że miałem przez chwile wrażenie nadmiernej ekspozycji szczegółów bo nie było to do końca naturalne. Po prostu zbyt szczegółowe. Ale po chwili osłuchania się znalazłem w tym Duzy urok. To nieco inne słuchanie muzyki. Raczej dla koneserów niż dla codziennego bitu z przytupem. Z LC-2 EVO muzyka zyskała większa glebie, duuużo powietrza i ogromną separację dźwięków. Muzyka była oderwana od głośników, wokale wysunięte do przodu, instrumenty na bokach. Lekki kosmos. Bas schodził znacznie niżej niż w LC-1 co sprawiło, że mniej go było słychać w muzyce a bardziej było czuć po podłodze. Miałem wrażenie chmurki basowej masującej moje stopy. Najlepszym gatunkiem muzyki, jaki pasował mi do takiej prezentacji muzyki to jazz i muzyka klasyczna. Tu przeżyłem dosłownie euforie zmysłu słuchu. Koncert z efektami 3 D w najwyższym wydaniu. Cudo. W muzyce rozrywkowej niestety średnio mi się sprawdził, a jak włączyłem swoje stare kawałki Krawczyka czy Presleya to zabrzmiało to niestety słabo. Kabel nie wybacza bledów, jest surowy i wymaga dobrej jakości nagrań. Jedynka jest w tej kwestii znacznie lepsza (choć może słowo „lepsza” nie jest tu trafione – powinienem raczej napisać, że jest jedynka jest bardziej przystosowana do nagrań gorszej jakości).
LC-2 zaskoczył mnie jednak tym, że był niezwykle łaskawy dla sybilantów! Jeszcze nigdy nie spotkałem kabla, który aż tak dobrze je prezentuje. Z reguły droższe kable są jakoś tak zrobione, że swoją wysoką rozdzielczość przypłacają tym, ze sieją syczeniem a tu tego nie było! Każdy dźwięk, mimo, że niezwykle wyraźny czysty i szczegółowy, nie miał odrobiny syczenia na sybilantach. Nawet moje ukochane Smokie, które zawsze klują mnie nieco po uszach, tu zabrzmiały idealnie! Świetna robota!
Gigawatt LC-2 budowa
Kabel zrobiony jest z siedmiu drutów miedzianych o średnicy 1,5mm2, co prawdopodobnie rozkłada się tak, że trzy z nich idą na fazę, trzy do podłączenia neutralnego a jeden do uziemienia. Wtyki mamy tu rodowane, co zapewnia dobry przepływ prądu oraz znacznie zwiększa klarowność dźwięku. Jeszcze do niedawna w LC-2 wtyki były złocone jednak w nowej wersji, jaką otrzymałem, wtyki są już rodowane. Kabel jest dość sztywny, ale udało się w miarę go ułożyć. Nie jest specjalnie ciężki, dzięki czemu nie nadwyrężył mi gniazd Jak przystało na Gigawatta jest doskonale i precyzyjnie zrobiony. Ekranowanie działa doskonale (sprawdzane miernikiem – nic nie przebija!).
Podsumowanie recenzji o Gigawatt LC-2 EVO
Kabel dla miłośników otwartości i szczegółowości. Rewelacyjny i bez konkurencji. Sprawia, że muzyka nabiera głębi i przestrzeni. Pojawiają się nowe dźwięki, które wychwytujemy na każdym kroku. Oddech wokalisty, muśniecie gitarki. Bardzo absorbujące i uzależniające słuchanie. Wchodzimy w nieco inny wymiar niż przy zwykłych kablach. Zdecydowanie wymaga dobrej jakości nagrań i według mnie najlepiej sprawdzi się w jazzie, muzyce klasycznej, być może bluesie, muzyce relaksacyjnej i tego typu klimatach. Ale zaznaczam, że mogę się mylić, bo bawiłem się nim zaledwie weekend i być może nie trafiłem na dobre utwory z innych gatunków! Myślę także, że jest to kabel do wyżej jakości sprzętów, gdzie będzie w równym sobie towarzystwie.
Link do sklepu, od którego miałem kabel >>> Gigawatt LC-2 EVO
Mój zestaw, na którym testowałem
Wzmacniacz: Musical Fidelity M2si
Odtwarzacz CD: Musiacl Fidelity M2scd
Streamer: Onkyo NS-6170
Interkonekty: Tellurium Black (do streamera), Audiomica Mica Transparent z filtrem (do cd)
Kabel ethernet: Cardas Clear Network CAT 7
Kabel głośnikowy: Supra PLY 3.4 S
Kolumny: KEF R500
Kable zasilające: Gigawatt LC-1 EVO (wzmacniacz), Solid Audio no 6 (reszta zestawu)
Listwa zasilająca Gigawatt PF-2 EVO z kablem LC-1 EVO
Recenzowany kabel Gigawatt LC-2 EVO był podłaczany do listwy oraz od listwy do wzmacniacza. Efekty były podobne, choć przy podłączeniu gniazdko-listwa wydawały się mocniejsze.
UTWORZONO: 21 września 2020