Gniazdko ścienne Furutech FP-SWS (G). Recenzja amatorska. Opinia
Kupiłem sobie gniazdko elektryczne… Na urodziny! Co prawda urodziny mam w styczniu a jest październik ale jakoś musze sobie wytłumaczyć ten wydatek. W pierwszych chwili pomyślałem sobie ”Dobrzyński, czy Ciebie już do reszty pokręciło, że kupujesz jakieś gniazdko za 350zł??” No ale naczytałem się dużo dobrego o wymianie gniazd ściennych i chciałem sam to sprawdzić. Podobnie miałem kiedyś z kablami zasilającymi. Jak usłyszałem, że ludzie wymieniają je na droższe to zacząłem się zastanawiać, co trzeba mieć w głowie, by to robić??!! A dziś sam mam manie na kable i doceniam ich pozytywny wpływ. A więc kupiłem gniazdko.
Furutech FP-SWS. I jaki efekt?
Nie będę ściemniał, że nagle słyszę wszystko bardziej wyraźnie, że góra się otworzyła, spadł koc z głośników a bas nabrał kształtu i werwy, bo nie słyszę różnicy w brzmieniu. Przyznam jednak, że i tak jestem zadowolony z zakupu. Czemu? Jak wykręcałem swoje gniazdko, jakie miałem do tej pory, to aż mnie zszokował widok tego, co było w środku.. Tandetne śrubki, marny szkielet plastikowy częściowo pęknięty, przyciemnione blaszki miedziane z wyraźnymi śladami wytarcia powierzchni od wkładania wtyczki.. A druciki nie były nawet dobrze włożone w miejsce zacisku tylko gdzieś z boku.. I jak wyciągałem ten środek gniazdka to jeden kabelek zwyczajnie odpiął się. Lekka masakra. W porównaniu z tym gniazdko Furutech FP-SWS (G) prezentuje się bardzo solidnie. Wszystko jest wykończone z bardzo dużą starannością, części metalowe są ładnie pokryte złotem, plastik jest mocny a śruby mocujące są duże, grube i porządne. Do tego same wejścia na druciki są bardzo wygodne, szerokie i dobrze trzymają kable. Daje mi to jakąś pewność, że teraz połączenie i przepływ prądu będzie taki, jaki być powinien. Bez znaczenia czy usłyszę zmianę dźwięku czy nie. Mam satysfakcje, że zadbałem o sprzęt i daje mi to poczucie bezpieczeństwa, że nic mi tam nie strzeli czy nie odpadnie podczas wpinania i wyciągania wtyczki z gniazdka.
Furutech FP-SWS. A inni słyszą zmianę dźwięku!
Wiem, że wiele osób opisuje zmianę dźwięku po wymianie gniazdka. Wcale tego nie neguje! Wiem, że u jednego będzie to słychać a u innego nie. I nie zależy to tyko od wrażliwości ucha ale od instalacji, okablowania oraz sprzętu, jaki mamy. U mnie jest nowa instalacja, blok ma 5 lat. Sprzęt mam całkiem dobry (z podstawowej półki cenowej ale niezły). Mam listwę Gigawatta PF-2 z dobrymi kablami zasilającymi (VIABLUE X60). Więc tu wiele może się nie zmienić. Być może, u kogoś, kto ma inny sprzęt, słabszą instalację i jeszcze gorsze gniazdko niż ja miałem do tej pory to wymiana gniazdka na Furutech FP-SWS będzie bardziej odczuwalna.
Gniazdko ścienne, podobnie jak każdy inny element, może wywrzeć swój wpływ (słyszalny bardziej lub mniej), bo to nic innego jak poprawa przepływu prądu. Im lepsza tym dźwięk lepszy. Każdy kto wgłębia się w tematy audio wie, że jakość elementów doprowadzanych prąd do sprzętu jest tak samo ważna okablowanie idące od sprzętu i miedzy nimi. Niektórzy kładą nawet osobną instalację montując w skrzynce audiofilskie bezpieczniki. I maja w tym pełną racje. Co prawda ja nie zdecydowałbym się na to, z uwagi na fakt, że mój sprzęt nie jest tego wart, ale jak ktoś ma zestaw za 100 tysięcy lub więcej to taka instalacja na pewno da mu dobry efekt.
Furutech FP-SWS. Podsumowanie
Zatem podsumowując, czy warto wymienić sobie zwykłe gniazdko na Furutech FP-SWS (G), odpowiem ze tak. Nie zawahałbym się zrobić tego ponownie ale tez więcej niż te 350zł nie zapłaciłbym za to. Wiem, że Furutech robi tez inne droższe gniazdka (rodowane), kosztujące jeszcze raz tyle lub nawet i więcej, ale dla mnie, przy moich potrzebach i sprzęcie, nie kupiłbym tego. Gniazdko Furutech FP-SWS (G), które teraz mam, jest podstawowym bardzo dobrym jakościowo elementem i w zupełności mi wystarczy. Polecam je każdemu. Nie z uwagi na zmianę w dźwięku (choć wykluczyć tego nie można) ale z powodu bezpieczeństwa i pewności dobrego przepływu prądu.