Wzmacniacz Yamaha AS 1200. Test, recenzja amatorska 

Yamaha AS 1200 wygląda przepięknie, jest zbudowana rewelacyjnie a gra .. nie tak jakbym chciał. No niestety.. dla mnie dźwięk płynący z Yamaha AS 1200 to wielkie rozczarowanie. A przyznam, że żywiłem duże nadzieje związane z tym sprzętem i że marzyłem o nim od dawna.

 

Yamaha AS 1200. Zanim ją kupiłem

Miałem kiedyś Yamahe AS 501. Był to tani "marketowski" wzmacniacz ale miał swoje plusy. Wokale, gitarki, dynamika – słuchało się przyjemnie. Narzekałem jednak na słaby charakter basu. Nie mówię, że było go mało ale był taki płaski i płytki. Nie podobał mi się. Nie było w nim mocy i potęgi. Z opinii w Internecie wyczytałem, że wyższe modele mają ten bas lepszy. I tak zamarzyłem o AS 1100 (tak – „o AS 1100”, bo to było kilka lat temu, kiedy jeszcze nie było modelu AS 1200). Do tego urzekł mnie po całości swoim wyglądem. No zakochałem się. Te wskaźniki, to wykonanie, ta dbałość o szczegóły, te gniazda głośnikowe.. no ludzie.. cudo!! Mój typ bez dwóch zdań. Ale nie kupiłem go wtedy z dwóch powodów – po pierwsze nie było mnie na niego stać a po drugie wyczytałem gdzieś, że gra bardzo jasno. A ja jasnego grania nie lubię. Na mojej Yamaha AS 501 miałem poustawiane korekcje dźwięku w taki sposób, że dawało to lekko ciemno ciepłe granie - loudness i treble były nieco skręcone a bas podkręcony. Tak lubię.

W opisach Yamahy AS 1100 przewijało się natomiast, że jest bardzo jasna, bardzo otwarta i lekko chłodna.. Czyli zupełnie nie mój typ… Gdzieś nawet pisali, że ma… słaby bas a to przecież między innymi o to mi chodziło, by go poprawić w stosunku do AS501. I tak temat Yamahy - mimo wizualnego zafascynowania - odszedł w zapomnienie. Tłumaczyłem sobie, że „nie wszystko złoto co się z zewnątrz świeci”.
Czas minął i miałem okazje posłuchać modelu Yamahy AS 2200. I powiem, że grało to naprawdę fajnie. Z rozmachem, mega basem, może ciut jasnawo ale skręciłem przyjemnie. Pytałem się w salonie, jak gra nowy AS1200 i usłyszałem, że gra bardzo podobnie, tylko nie ma wejść XLR. Nie mieli go jednak na stanie i nie mogłem go odsłuchać, ale pomysł zakupu cudownej Yamahy powrócił i zapragnąłem jej ponownie.

 

Yamaha AS 1200. Recenzje w prasie

Przeczytałem duuuużo opinii i recenzji w Internecie o Yamaha AS1200. Oglądałem reportaże na You Tubie, czytałem fora.. W większości oceny były bardzo dobre. Podkreślano, że jej barwa dźwięku jest mniej jasna niż poprzednika, że nowy model ma więcej basu i że jest bardziej uniwersalny. Była nawet opinia, że Yamaha gra lekko ciemnawo! Dużo osób wychwalało ją za to, że gra bardzo gładko, przyjemnie i że można słuchać muzyki godzinami. Gdzieś tam pojawiały się negatywne opinie. Ktoś wspominał, że Yamaha AS1200 gra zbyt szczegółowo i ostro, że nieco przybliża dźwięki, że ma lekko chude brzmienie ale jednak większość osób było nią zachwycona, więc uznałem, że ci, którzy wytykali jej wady to być może źle ją sparowali z głośnikami lub mieli jakieś złe kable głośnikowe. Jak wiadomo kablami można bardzo dużo zepsuć. Tłumaczyłem sobie w głowie, że być może Yamaha AS1200 jest wrażliwa na okablowanie ale jako, że ja mam kable dające stonowany dźwięk, będące po ciemnej stronie mocy to zupełnie nie mam się czego bać. Tylko brać Yamaszkę i się cieszyć muzyką.

 

Yamaha AS1200. Dźwięk

Udało mi się zdobyć egzemplarz, który mogłem przetestować u siebie w domu. Był on prawie nowy ale pierwsze rozruchy miał już za sobą, więc dźwięk był już nieco unormowany. Nie były to pierwsze trzaski nowiutkiego urządzenia, które jak wiadomo - mają prawo być nieco „niepoprawne”. Podłączyłem go do głośników, podpiąłem streamer i zasiadłem do testu. I co? No nie tego się spodziewałem.. Przede wszystkim grało to jaaasno!! Tak - jasno! Było tak, jakbym na swoim wzmacniaczu odkręcił treble na max. Aż bolało w uszy. Do tego głosy wokalistów wydawały mi się dziwnie duże i głośniejsze niż normalnie. Bardzo tego nie lubię. Ma być „normalnie” a nie, że wokal jest głośniejszy niż reszta muzyki. Szerokość sceny była przeciętna. Myślałem, że otrzymam duże granie jak z AS2200 a tu tego nie było. Nawet mój Pioneera A40 grał jakoś potężniej...

Dźwięk nie był do końca komfortowy. Po jakimś czasie czułem zmęczenie. Zastanawiałem się też, gdzie ta zachwalana gładkość brzmienia i gdzie ta możliwość słuchania muzyki przez cały dzień? Ja po kilku piosenkach chciałem jedynie ściszyć muzykę! Poważnie. Słuchając Yamahy AS1200 musiałem skręcić gałkę Volume, bo sprzęt zupełnie nie zachęcał do głośnego grania. Inaczej to wyglądało przy Denonie PMA 1600. Tam aż się chciało dać głośniej, bo muzyka sprawiała radość.

W dźwięku Yamahy AS 1200 nie podobało mi się również to, że nie można było słuchać słabszych jakościowo nagrań. Nie było dla nich litości. Yamaha ukazywała wszystkie brudy i prezentowała takie utwory beznamiętnie, przez co traciły smak. Bardzo tego nie lubię. Co to za logika, aby mieć sprzęt, który sprawia, że traci się przyjemność słuchania?? Wiadomo, że nie każda piosenka ma super jakość a człowiek chce posłuchać tego, co lubi. Ja na przykład słucham takich rzeczy jak Smokie, Budka suflera, Scorpions. Żadnego z nich nie dało się słuchać z zachwytem na Yamaha AS1200. Było to trochę wyprane z emocji. Brakowało mi w tym życia, bitu i frajdy. Utwór Scorpionsów pt. Holiday zawsze urzekał mnie klimatem a tutaj było blade brzdękanie, którego nie chciało mi się słuchać.

Do tego w mojej konfiguracji dźwięk był ostry. Czuć było każde "ss"i każde "cc". Może nie było ssssyczenia sybilnatów ale krawędzie dawały się we znaki moim biednym uszom. W ogóle miałem wrażenie, że dźwięk jest taki trochę „na siłę analityczny”i nadmiernie dokładny.

A co z basem? No bas akurat był ok! Tu nie mogę powiedzieć nic złego. Uderzenia były solidne, fajne i głębokie. Byłem przez to pewny, że wzmacniacz był wygrzany. Bo jak sprzęt jest nowy, to ten bas wydaje się być uwieziony i słaby. Stąd czasem ludzie piszą, że brakuje im basu, bo biorą się za wystawianie opinii po jednym dniu od kupienia sprzętu a wtedy faktycznie tego basu może być mało. Ale jak to pogra trochę to bas się pojawia. Przykładowo, mój poprzedni wzmacniacz, Denon PMA 1600 potrzebował 2-3 tygodnie na to, aby bas się wykształtował! Włączony po wyjęciu z pudła praktycznie nie miał basu!! A tu w Yamaha AS1200 ten bas był fajny! Naprawdę dobry.

 

Luksusowa Yamaha AS1200 vs zwykły Pioneer A40

Zrobiłem porównanie Pioneera i Yamahy, na dwóch parach kolumn, jakie miałem w domu. Od razu ujawniło się kilka rzeczy. Yamaha zagrała bardziej chudo, bardziej jasno, i nieco bez energii, z wypchaniem muzyki do przodu i przeniesieniem jej środka ciężkości na górę. Bas był fajny ale ewidentnie głośniej grała góra. Nawet robił się taki efekt, że dźwięk wychodził jakby głównie z górnej części kolumny!! Z kolei Pioneer zagrał bardziej dołem. Tu środek ciężkości wyraźnie się obniżył i muzyka wychodziła z głośników jakby z dołu. Bas był mocny, szybki, pełen życia, choć nie tak głęboki i dociążony jak w Yamaha. Wokale przy Pioneerze wyraźnie się unormowały i nie krzyczały tak jak na AS1200. Dzwoneczki nie świdrowały uszu ale były dobrze słyszalne. Było po prostu NORMALNIE. Pioneer, mimo podstawowej jakości, zagrał całkiem szeroko w porównaniu z Yamahą. Brzmiał jednak bardziej płasko. Yamaha miała tą wyższość, że czuć było w niej efekt 3D. Dźwięki były bardziej realistyczne i żywe. Ale mimo wszystko zdecydowanie lepiej słuchało się na Pioneerze.. Po prostu była ta radość z muzyki! Może zwykła, może codzienna ale jednak radość..

 

Podsumowanie

Mimo iż Yamaha AS1200 jest zbudowana perfekcyjnie i wygląda przepięknie to dźwiękowo nie przypadła mi do gusty. Grała dla mnie zbyt jasno, zbyt chudo i zbyt analitycznie. Nie mogłem tego słuchać. Spodziewałem się wielkiej sceny, gładkości, przyjemności i relaksu a tu tego nie było… Być może popełniłem jakiś błąd przy doborze kabli i kolumn ale na żadnym innym wzmacniaczu, jaki miałem u siebie, nie grało to w ten sposób. Nie mówię, że brzmienie Yamahy jest złe, bo domyślam się, że może się podobać. Wiele osób się nią zachwyca. Jestem nawet zapisany do grupy facebookowej Yamahy, gdzie wielu użytkowników zachwala swoją Yamaszkę AS1200.

Zastanawiałem się nad tym, czy może jednak mój egzemplarz był za mało wygrzany i po jakimś czasie coś by się poprawiło.? No ale nawet jeśli tak to chyba nie aż jakoś diametralnie? Nie wiem, ciężko powiedzieć, ale to, co usłyszałem, nie podobało mi się ani trochę. Bardzo żałuję, bo naprawdę ten sprzęt jest taki piękny..... :(

 

Testowane na zestawach audio

Zestaw pierwszy

  • Kolumny: Audio Physic Classic 8
  • Streamer: Yamaha NS -P303
  • Interkonekt: Tellurium Black I RCA
  • Kable głośnikowe: Ricable U40
  • Kable zasilające: Supra 2,5mm2 + wtyki Viborg (podłączone bezpośrednio do gniazd w ścianie Furutech FP-SWS G)

 

Zestaw drugi

  • Kolumny: Kef C5
  • Streamer: Yamaha NS -P303
  • Kabel połączeniowy optyczny Qed Performance Graphite
  • Kable głośnikowe: Qed Classic 79
  • Kable zasilające: Supra 2,5 mm2 + wtyki złocone (wpięta bezpośrednio do gniazd w ścianie)

 

W obronie Yamahy

Otrzymałem dziś mail (15 marca 2022) od Czytelnika, który posiada model AS1100 (poprzednika recenzowanej Yamahy) i jest z niego bardzo zadowolony. Chciał się wstawić za Yamahą i przesłał mi swoją recenzję. Bardzo mnie to ucieszyło, bo trochę było mi szkoda tej Yamahy, że w moich oczach (uszach) wypadła tak źle.. Oto co napisał pan Maciej:

"Witaj, chciałem wtrącić kilka słów od siebie odnośnie wzmacniacza Yamaha A-S1100, którego młodszego brata (A-S1200) tak niemiłosiernie skrytykowałeś. Na wstępie jednak słowa uznania za wartościowy audioblog normalnego użytkownika sprzętu audio potrafiącego w sposób przystępny opisać wrażenia słuchowe kolejnych testowanych „audiogratów” bez tego nadętego niezrozumiałego słowotwórstwa jakie cechuje niby „profesjonalistów” z prasy branżowej, którzy nigdy o niczym nie napiszą źle. U Ciebie jest inaczej o czym też trochę boleśnie się przekonałem odnośnie testu rzeczonej Jamaszki. Masz do tego pełne prawo tak samo jak ja mam prawo zabrać skromny, acz zupełnie przeciwny głos.

Przechodząc do meritum. Mam zupełnie inne wrażenia odnośnie prezentowanego dźwięku przez ten wzmacniacz (myślę, że dźwiękowo to są one bardzo zbliżone więc można uznać je za jeden rodzaj wzmacniacza), że Twoja negatywna ocena może wynika z kolumn , do której ją podłączyłeś? Ja w swoim świadomym ponad 40-letnim doświadczeniu w audio odsłuchach przerobiłem raptem kilka wzmacniaczy, nie więcej niż 10. Pewnie to mało lecz gdy rzeczona Yamacha trafiła do mnie wiedziałem po raptem kilkunastu minutach (!), że zostanie ze mną długo. To naprawdę fantastyczne urządzenie i nie tylko można je pokochać za doskonała budowę i wygląd ale przede wszystkim za brzmienie. Odkąd ją kupiłem kilka lat temu ciągle nie mam najmniejszej ochoty się jej pozbywać. Nie kuszą mnie inne wzmacniacze. Łączyłem ją póki co z trzema parami kolumn przy czym dwoje z nich pochodzą z tej samej wytwórni. Są to Usher V-601, Vienna Acoustics Haydn Grand SE oraz Vienna Acoustics Mozart Grand SE (okablowanie głośnikowe Jantzen). Połączenie jej z tymi głośnikami tworzy, jak się to ładnie mówi, synergię. To dobre połączenie, a nawet bardzo dobre, szczególnie jeżeli chodzi o markę VA. Zestaw wzajemnie się uzupełnia. Jest bardzo duża ilość basu (czasem wręcz za duża), niskiego jak trzeba ale też i średniego. Pasmo jest spójne. Soprany, fakt, lekko rozjaśnione ale nie krzykliwe, nie przeszkadzają, a właściwie kreują odbiór całości. Cudowna głębia, szeroka scena. Albumy koncertowe robią wrażenie, a i studyjne nagrania czy to klasyki elektroniki, czy też jazzu czy popu też zacnie się prezentują. Nie ma mowy o przesadnie chirurgicznym wglądzie w nagrania. Wszystko jest… naturalne, dynamiczne, dociążone. Nic nie brzmi płasko i nijako. Nawet płyty brzmiące dla mnie „kartonowo” przez ich nie najlepszą realizację dają radę, przy czym zdaje sobie sprawę, że ze sprzętu powiedzmy bardzo budżetowego może być większa radość z ich słuchania, a wynika to z pewnych wad, czy niedoskonałości sprzętu tej klasy, które maskują nieudany mastering nagrań.

Ja szczerze polecam ten wzmacniacz wszystkim oczekującym naturalnego dźwięku nie pozbawionego emocji jednak, uwaga, należy go łączyć tylko do ciepło grających o lekko przyciemnionej brawie zestawów głośnikowych.

Pozdrawiam wszystkich melomanów i audiofanów!"

 

UTWORZONO: 11 października 2021

 

Pylon Diamond

Pylon Audio Diamond 25 biały mat

Pylon Audio model Diamond 25. Moja relacja po półrocznym użytkowaniu  Przeczytaj

 

Kable Coaxial

Kable Audiomica Vandini oraz Alunite

Test dwóch kabli cyfrowych firmy Audiomica. Jeden z nich został w moim systemie!  Zobacz

 

Eversolo DMP-A6

Streamer DMP-A6

Test długo dystansowy. Kupiłem dla siebie i mogę rzetelnie go ocenić. > Link