Posiadałem wzmacniacz Fezz Audio Torus 5060 przez pół roku. Poniżej opiszę moją opinię o nim

Moja przygoda z testowaniem sprzętów audio zaczęła sie kilka lat temu od tego, że kupiłem Yamahe AS501, nie spodobało mi sie jej brzmienie i szukałem innego wzmacniacza. Poznałem dużo sprzętów i - mimo iż wiele z nich było dobrych - nie znalazłem do tej pory takiego, który trafiłby w pełni w mój gust. A miałem u siebie kilka fajnych wzmacniaczy, jak na przykład Denon PMA 1600, Yamaha AS1200, Marantz PM8006, Musical Fidelity M2si, Cambridge audio CXA 80. Zawsze było "to coś", co sprawiało, że szukałem dalej. Moje preferencje tak naprawdę nie są specjalnie skomplikowane ani zbyt wymagające. Lubię dźwięk NORMALNY, nie przekombinowany, nie przejaśniony, taki, gdzie wszystko jest na swoim miejscu i ma odpowiednie proporcje (a nie że wokal robi sie wielki i głośniejszy niż powinien). Bas ma być konkretny, dobrze dociążony. Barwa może być neutralna lub lekko stonowana aby muzyka nie męczyła uszu. I właściwie tyle . Nie zależy mi na jakiś "hajendach", ani podziwianiu każdego szelestu i mlaśnięcia. Potrzebuje jedynie zdrowej dobrej NORMALNOŚCI!!!!! Czy taki był Fezz audio Torus?

 

Torus Fezz Audio 5060 przód

 

Fezz audio Torus 5060. Recenzje w internecie

Recenzji na temat Torusa jest niewiele. W internecie znalazłem zaledwie dwie. Ale jedną z nich napisał Robert Bajkowski na swoim blogu audiofezzowanie a jego zdanie bardzo cenie. Wiele razy potwierdziło mi sie to, co On pisze, więc zdecydowałem się na zakup Torusa, ponieważ Jego opinia bardzo mi sie spodobała. A była tam mowa to gładkiej prezentacji, dobrym basie, przyciemnionej barwie i nieprzesadzonej rozdzielczości. No brzmi jak mój ideał. Jako, że Robert kupił sobie taki wzmacniacz to napisałem do niego i potwierdził, że Torus nadal gra tak samo dobrze. Zgłosiłem sie do firmy Fezz audio by zakupić Torusa :)

 

Fezz Audio Torus. Brzmienie

Po tygodniu wygrzewania sprzętu miałem jeszcze mieszane uczucia, bo nie było źle, ale to jeszcze nie było "TO". Dopiero po miesiącu dźwięk nabrał pełnego wymiaru i byłem już przekonany, że zaprzyjaźnię sie z tym wzmacniaczem na jakiś czas. Jak więc brzmi Fezz Audio Torus 5060? No brzmi.. bardzo przyjemnie. Włączam muzykę i po prostu słucham. Słucham, słucham i nie chce sie wyłączać. Muzyka mnie nie męczy, jest bardzo komfortowa. Jest dobry bas, przyjemne niekrzyczące wokale, neutralna barwa. Nic nie syczy i nie kłuje w uszy.

Do tej pory wiele wzmacniaczy gdzieś tam zawsze miało coś drażniącego. Czy to za mocne wysokie tony czy zbyt otwarte wokale. Tu wszystko jest na swoim miejscu i brzmi gładko. W porównaniu do moich budżetowych wzmacniaczy Pioneera A40 i Yamahy AS701 to Turus gra o dwie klasy lepiej, co nie zawsze jest takie oczywiste mimo wyższej ceny. Torus ma w sobie dużo kultury i przyjemności. Brzmi komfortowo. Nie oznacza to, że jest pozbawiony dynamiki, bo tej - jak trzeba - nie brakuje. Ale jak leci muzyka to mam uczucie odprężenia i zadowolenia.

Opiszę niektóre rzeczy bardziej szczegółowo

Zacznijmy od wokalu. Bardzo nie lubię, gdy głosy piosenkarzy są głośniejsze niż powinny oraz gdy są wysuwane na środek pokoju. I tu całe szczęście tego nie ma. Wokal jest na swoim miejscu. Jest miły dla ucha, nie narzuca sie, nie piszczy. Nawet mocniejsze fragmenty nie powodują zgrzytu na twarzy. Piosenkarz może sie drzeć a ja, mimo iż czuję jego emocje, to nie chcę uciekać z pokoju tylko czuję ciarki na plecach. Na zwykłym Pioneerze A40 i Yamahah AS701 tak nie było. Czuć było napór. Z kolei pamiętam, że w Denon 1600 ten wokal był bardzo mocny, ofensywny. Przytłaczał. A tu w Torusie było idealnie.

Przy wokalu ważne jest dla mnie także to, aby nie było syczenia sybilantów. I mam tu dobrą wiadomość, że Torus ich nie nasila a jeśli sie pojawiają to nie tną w uszy. Pamiętam jak miałem system dzielony Rotela serii 15 (za ponad 10 tys) - to tam sybilnaty (głoski dźwięczne typu s, c) wybijały sie ponad resztę dźwięków niczym noże. Nie szło tego słuchać. Torus mknie w miarę gładko przez wszystkie nierówności niczym luksusowa limuzyna.

Można zadać pytanie, czy wzmacniacz nie traci szczegółów skoro nie ukazuje ostrości nagrań? Odpowiem - dla mnie nie. Nie wiem, czego można oczekiwać od dźwięku ale dla mnie słychać wszystko bardzo wyraźnie i szczegółowo. Może ktoś ma potrzebę hiper szczegółowości i chce usłyszeć najdrobniejsze mlaśniecie i oddech ale.. czy to jest naturalne? Audiofile sami krzyczą, że oczekują naturalności a tu niektórzy chcą wsłuchiwać sie w cos, czego normalnie nie słychać. To gdzie ta naturalność? Dla mnie dźwięk z Torusa jest bardzo ładny i zupełnie nie brakuje mi szczegółowości.

Wracając do wokalu to odsłuchując znane kawałki byłem zaskoczony niezwykle łagodną i przyjemną prezentacją. Moi znajomi i rodzina tez. Nawet moja mama, która jest fanką Andrzeja Piasecznego stwierdziła, że na tym sprzęcie jego głos brzmi lepiej niż kiedykolwiek. Faktycznie, bywało tak, że jak śpiewał "Chodź przytul przebacz" to aż się krzywiliśmy. A teraz, z Torusem, dźwięk wręcz zachwycał i koił. Nie można było sie oderwać od słuchania. A dodam, że moja mama ma bardzo wrażliwe uszy i z reguły, jak jest u mnie w odwiedzinach a ja włączę muzykę, to każe mi ściszać, bo dźwięk ją męczy. A tu.. siedziała i słucha a z zadowoleniem.

Teraz kilka słów o basie. Ten jest ..akuratny. Nie jest ani za mały ani za duży. Wolałbym, aby był nieco napompowany, jak bas Pioneera A40, ale tu raczej nie o to chodzi. Fezz Audio Torus to zrównoważony wzmacniacz i nic nie jest tu podkręcone. Na grubszych kablach głośnikowych uzyskałem nieco więcej tego basu i przestałem narzekać. Było bardzo dobrze. Co więcej, w odróżnieniu od Pioneera bas utrzymuje kontrole i silę nawet przy większej głośności. Pioneer gubi sie jak mu sie podkręci Volume i napompowany bas traci parę. A Torus nie. Bas jest fajny sprężysty i nie buczy po ścianach. Uderzenia są żwawe i napędzają dynamikę.

Co do dynamiki to na początku miałem wrażenie, że wzmacniacz spowalnia granie i nie daje odpowiedniego "pazura". Utwory taneczne czy klasyczny rock nie miały tego zadziora i ataku. Było to złagodzone. Czułem niedosyt. Po wygrzaniu sprzętu ten efekt zmalał, choć gdzieś tam czasem nadal brakowało mi tej energetyczności. Dużo zależało od głośników i ich mocy. Otóż wydaje mi sie, że wzmacniacz nie radzi sobie z trudnymi do napędzenia kolumnami. Te "lżejsze" zasila bardzo dobrze i tam dynamika jest prawidłowa (jak na przykład Pylon Audio Diamond 25). Ale już z głośnikami o trudniejszej impedancji czuć, jakby grało to bez życia i z mniejszym basem. Na przykład kolumny Wharfedale Linton brzmiały z Torusem zbyt ociężale i bez życia. Bas nie miał mocy i nie było punchu. Ciekawostką jest, że Pioneer A40 ustawiony na 4 ohmy dawał sobie z nimi rade i rozkręcał jak należy. Z kolei Marantz PM8006 bujał nimi jak tylko chciał - dosłownie szarpał im membrany.

Barwa dźwięku. Jeśli chodzi o barwę dźwięku to mam nieco inne zdanie niż recenzenci opisujący Fezz Audio Torusa. Pisali oni bowiem o ciemnej stronie grania... Robert z audiofezzowanie połączył nawet opisywany wzmacniacz z takimi samymi kolumnami, które ja mam (czyli Pylon Diamond 25) i stwierdził, że to ciemne i bardzo gęste granie. A u mnie było .. normalnie. Ja bym powiedział, że dźwięk był naturalny, neutralny a nie ciemny. Być może inne elementy toru mają na to wpływ i coś mi bardziej otwiera dźwięk ale dla mnie Torus nie ma ciemnego charakteru a neutralny prawidłowy. Nie obserwowałem także żadnej krzykliwości i rozjaśnień.

Scena muzyczna prezentowana przez Torusa była ładnie poukładana. Była też bardzo bogata. Dużo sie tam działo, dźwięki były gęste i nasycone. Porównując Torusa do Yamahy AS701 to Japończyk gra chudo. Musical Fidelity miał podobnie bujną scenę ale tam wokal był mocno podgrzany, głośniejszy niż naturalnie i wychodził mocno do przodu, co mi sie nie podobało. Ale tej tkanki dźwięku było -podobnie jak w Torusie - sporo. Nie jest to może jakiś mistrzowski poziom bo z pewnością są lepsi zawodnicy ale jest naprawdę fajnie. Ja byłem bardzo zadowolony.

Do jakich nagrań najbardziej nadaje sie wzmacniacz Fezz audio Torus? Nie zwykłem tak kategoryzować sprzętu. Dla mnie wzmacniacz powinien "zagrać" wszystko, od delikatnej muzyki relaksacyjnej, przez muzykę klasyczną, po rock i muzykę dyskotekową. I Torus tak grał. Nie miałem problemu, aby słuchać na nim tego, na co akurat miałem ochotę. Były i spokojne piosenki jak i utwory z powerem. Wszytko brzmiało smacznie (oczywiście z odpowiednimi głośnikami). Tam, gdzie miała być dynamika i tupanie nóżką to były. A tam gdzie miał być klimat i relaks to też był. I wszystko na bardzo dobrym poziomie. Także dla mnie rodzaj słuchanej muzyki nie miał znaczenia. Większą uwagę zwróciłem na jakość nagrań. Tu dało się bowiem wyczuć, które są słabsze. Od razu robiło sie ciszej. Było to znacznie bardziej słyszalne niż w Pioneerze. Ten bowiem delikatnie akcentował starsze piosenki. Torus z kolei bardziej to wyczuwał. Nie oznacza to, że były one zabijane i nie dało sie ich słuchać. Można było! I nadal brzmiały fajnie. Tylko nieco ciszej i płyciej. Pamiętam jak miałem wzmacniacz Yamaha AS1200 to tam przy gorszych jakościowo kawałkach nie wiedziałem, czy mam płakać czy sie śmiać - było bowiem chudo i "bezpłciowo. Nie było żadnej radości. A tutaj w Torusie był bit, było życie, dało sie słuchać z uśmiechem.

Czy na jakość dźwięku miały wpływ wejścia? Fezz Audio Torus ma ich bowiem dużo. Do dyspozycji są trzy klasyczne podłączenia analogowe RCA, są gniazda cyfrowe w tym toslink, coaxial i USB (!), jest łączność bezprzewodowa przez bluetooth. Przetestowałem każde z nich i powiem, że faktycznie dają nieco inne brzmienie. Najlepiej słuchało mi sie na... USB. Muzyka brzmiała najłagodniej i najprzyjemniej. RCA miało więcej drapieżności i ostrości. Ale myślę, że to w sumie wiele zależy, co i czym podłączymy do takiego wejścia. Do gniazd analogowych podpiąłem bowiem streamer Yamahy, więc nie mam sie co dziwić efektu. Kiedy puściłem go przez toslinka juz było inaczej, nieco bardziej otwarcie i lżej. Ale i tak najlepiej było przez wspomniane USB. A co z bluetooth? Ogólnie nie jestem zwolennikiem tego typu połączeń ale spróbowałem. Natchnęła mnie do tego moja partnerka. Ona ma bzika na punkcie swojego boomboxa logitecha (taki przenośny głośniczek typu JBL). Wszędzie go zabiera i non stop cos na nim słucha. A on właśnie ma jedynie połączenie bluetooth z telefonem. I przyznam, że dźwięk z niego jest naprawdę dobry. Bas wali jak trzeba, wokal nie syczy i sie nie narzuca. Aż sie czasem zastanawiam, po co ja wydaje tyle pieniędzy na drogie sprzęty jak tu zwykły tani głośniczek robi taką robotę. I tak byłem ciekawy, jak to będzie w Torusie. I powiem, że było najbardziej gładko ze wszystkim połączeń. A bas był całkiem dobry. Nie było może takiej głębi i gęstości grania jak na USB ale do słuchania w tle zwykłej muzyki przy grze w karty to rewelacja!

 

Fezz Audio Torus. Minusy

Czy wzmacniacz ma jakieś słabe strony? Ma. No może nie są to słabe strony, co .. "przypadłości wieku dziecięcego". Torus jest bowiem pierwszym wzmacniaczem tranzystorowym firmy Fezz Audio skonstruowanym dość niedawno. Oto co wychwyciłem

Po pierwsze dopracowania wymaga pilot i jego komunikacja ze sprzętem. Otóż ma on jakieś błędy - przy ściszaniu lub dodawaniu głośności poprzez dłuższe trzymanie odpowiedniego guzika następuje .. przełączenie źródła! Czyli jak chcę dać głośniej muzykę i wcisnę guzik trzymając go chwilę to zmieni sie mi sie źródło ! Rozwiązaniem jest dodawanie głośności i ściszanie pulsacyjne. Wtedy jest ok. Myślę, że w oprogramowaniu komunikacyjnym jest coś nie tak, bo nie była to wina jednego egzemplarza. Pilot był wymieniany i w drugim było to samo. Ogólnie nie ma to żadnego wpływu na jakość dźwięku czy działanie sprzętu. Podobne zakłócenia pojawiają się przy zmianie źródła. Na pilocie, aby przełączyć źródło, są dwa przyciski: "prawo" i "lewo". Trzymając jeden z nich wciśnięty nieco dłużej doprowadzamy do .. wyłączenia sprzętu. Też trzeba przełączać pulsacyjnie (i powoli!). 

Drugim elementem wartym uwagi są.. nóżki! Są one zrobione z czarnej gumy i... brudzą!! Zostawiają ślady. Po wyjęciu sprzętu z pudła warto je kilka razy dobrze umyć. Wtedy jest ok. Ale jeśli ktoś od razu położy wzmacniacz na komodzie to zostaną mu czarne ślady. Ja tak zrobiłem i na mojej białej komodzie nie udało mi sie już ich do końca zmyć. Mam o to lekki żal do firmy, bo podobno temat jest im znany i działają, by zmienić skład mieszanki gumy tych nóżek. Ale wystarczyło dać znać, abym sobie zwyczajnie przetarł te nóżki i uniknął przykrej niespodzianki.. i pamiątki na komodzie.

Kolejną rzeczą jest wspomniana wcześniej siła napędzenia kolumn. O ile z kolumnami Pylona, które nie są zbyt problematyczne dla wzmacniacza, Torus radzi sobie przyzwoicie to już z "paczkami" trudniejszymi w napędzeniu ma nieco problemy. Wharfedale Linton nie miały odpowiedniego basu i czuć było ograniczenia mocy. W tej kwestii firma wprowadziła modyfikację i nowa wersja Torusa, produkowana już od 2023 roku, posiada mocniejsze kondensatory. Dzięki temu może lepiej zasilić kolumny. Dowiedziałem się o tym przez przypadek. Napisał bowiem do mnie Czytelnik bloga i zapytał mnie tak: "Czy zaglądałeś do środka swojego torusa? Zauważyłem, że na zdjęciach są różne środki pod względem zasilania. W jednych jest trafo obciągnięte niby folią i kondensatory 4 razy 4700, a w drugiej trafo obudowane tworzywem i kondensatory 4 razy 10000 mikrofaradow". Nie umiejąc odpowiedzieć na pytanie napisałem do firmy Fezz Audio i szybciutko dostałem odpowiedź: "Wczesna wersja Torusa posiadała transformator bez obudowy z tworzywa oraz kondensatory 4700uF. Późniejsza, która także jest aktualnie produkowana, posiada transformator w obudowie plastikowej oraz kondensatory 10000uF. Niestety w Internecie najwięcej jest zdjęć wczesnej wersji, ale zapewne z czasem się to zmieni".

Ostatnim minusem, jaki zauważyłem, było dziwne buczenie z głośników! Pojawiało się ono, gdy do wzmacniacza miałem podłączony streamer połączony z routerem poprzez kabel ethernet. Buczenie było słychać w obu głośnikach, choć bardziej w lewym kanale. Narastało ono w miarę dodawania głośności. Kiedy streamer był połączony z routerem przez wifi to było okej. Tak samo cd nie robił problemu. Komputer już tak - tu było tak samo jak ze streamerem. Pisałem o tym firmie kilka razy ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Zacząłem się zastanawiać, czy to wina Torusa, więc dla pewności przetestowałem różne streamery, różne kabel ethernet, różne kable zasilające, różne listwy (w tym listwy filtrujące) i nic to nie zmieniało. Buczało i koniec. Z kolei na innych wzmacniaczach takich jak Pioneer A40, Yamaha 701 czy Marantz PM8006 nic nie buczało! Była cisza. Zatem ewidentnie winę ponosi Torus. Co w nim jest? Nie wiem..

 

Fezz Audio Torus 5060. Podsumowanie

Pierwszy raz miałem do czynienia ze wzmacniaczem polskiej produkcji. Zawsze byłem zdania, że zagraniczne sprzęty są najlepsze ale po latach poszukiwań okazało sie, że nie zawsze tak nie jest. Dla mnie Torus brzmieniowo jest bardzo udany. Gra ładnie, przyjemnie, kulturalnie. Nie jest przejaśniony ani przekombinowany. Nie dąży do nienaturalnej hiper analityczności, nie pręży muskułów zaduszając basem. Nie syczy, nie męczy. Sprawdza sie w każdej muzyce i wywołuje uśmiech na twarzy za każdym razem. Dopracowania wymagają pewne szczegóły techniczne ale liczę, że firma sobie z nimi poradzi. Życzę im wszystkiego dobrego, bo to bardzo fajni ludzie. A wszystkim właścicielom Torusów życzę radości z muzyki!

 

Dopisek. Przykre wieści

Ten akapit dopisuję po dłuższym czasie od opublikowania powyższego tekstu. Minął pawie rok - mamy teraz luty 2024 r. Docierają do mnie coraz częstsze informacje o problemach z Torusem. Czytelnicy zgłaszają mi przede wszystkim błędy komunikacji z pilotem oraz wadliwy potencjometr głośności. Pilot zachowuje się dokładnie tak jak u mnie, czyli dodając głośności przeskakują źródła a zmieniając źródła dochodzi do wyłączenia się sprzętu. Co do potencjometru głośności to sprawa wygląda tak, że w trakcie podgłaśniania lub ściszania słychać szumy lub trzaski w lewym i prawym głośniku. U mnie akurat tego nie było, ale dużo osób się na to skarży. Niepokoi fakt, że wada pojawia się po kilku miesiącach użytkowania. Zrozumiałbym, gdyby wystąpiło to po kilku dobrych latach ale …po kilku miesiącach??? Słabo coś.. Z drugiej strony może to i dobrze, że usterka wychodzi tak szybko, bo jest to jeszcze okres gwarancji, więc jest szansa na bezpłatną wymianę. Oby tylko wymieniono na lepszy jakościowo potencjometr.. Bo na przykład z nóżkami, o których pisałem, nie zrobiono wiele i podobno do dziś one brudzą.. Czyli mimo zapewnień nie zostały zastąpione dobrą jakościowo gumą tylko albo są nadal takie same, albo wymieniono na inne, które.. też zostawiają ślady.. Eh.. szkoda.

Przykro mi trochę przekazywać Wam takie wieści, bo lubię tą firmę i jestem za tym, aby wspierać polskie produkcje, ale tu niestety tutaj trzeba podkreślić, że sprzęt nie jest wolny od wad, aby przyszły użytkownik wiedział, co go czeka. Ja musze cofnąć moją rekomendację dla tego wzmacniacza. Dźwięk jest fajny ale ważne są też dla mnie aspekty techniczne. Być może za jakiś czas to się poprawi ale póki co.. nie mogę polecać tego sprzętu. Wiem, że są to drobiazgi. I wystarczy zrobić niewiele, aby się tego pozbyć. Stąd mam nadzieję, że to się poprawi. Trzymam kciuki. I będę Was informować.

 

Urządzenia i okablowanie

Kolumny: Pylon Audio Diamond 25, Heco Aurora 300, Wharfedale Linton

Streamer: Yamaha NP S303

Interkonekt: Ortofon Red RCA, coaxial Audimica Vandini

Toslink: Qed Performance Graphite

USB: Lindy 36642 USB 2.0 AB Cromo Line

Kable głośnikowe: Furutech u2 T, Qed XT40

Kable sieci: Furutech TCS 31, wtyki FI-E46 (G) NCF i FI-46 (G) NCF (wzmacniacz), Neotech NEP 3003 III (streamer), połączono bezpośrednio z gniazdem w ścianie Furutech FP-SWS G

 

UTWORZONO: 2 maja 2023

Pylon Diamond

Pylon Audio Diamond 25 biały mat

Pylon Audio model Diamond 25. Moja relacja po półrocznym użytkowaniu  Przeczytaj

 

Kable Coaxial

Kable Audiomica Vandini oraz Alunite

Test dwóch kabli cyfrowych firmy Audiomica. Jeden z nich został w moim systemie!  Zobacz

 

Eversolo DMP-A6

Streamer DMP-A6

Test długo dystansowy. Kupiłem dla siebie i mogę rzetelnie go ocenić. > Link