Yamaha AS 2200. Test, recenzja amatorska. Odsłuchy w salonie TopHifi w Poznaniu. Yamaha połączona z Mission ZX3, Elac Uni-Fi FS U5 i Elac Carina FS247.4. Plus konfrontacja z NAD 375 BEE
Głównym celem wycieczki do poznańskiego salonu Top HiFi był odsłuch Yamahy. Planowałem odsłuchać podstawowy model czyli AS 1200 ale akurat nie było go na stanie i podłączono nam model AS 2200, bo niby gra „podobnie”. Domyślam się, że jest lepszy, ale zapewne główne cechy brzmienia ma w zbliżonym klimacie. A szczerze przyznam, że nigdy nie słyszałem tej serii Yamahay (kiedyś miałem zwykłą AS501) i byłem bardzo ciekaw, jak to gra. Opisy w Internecie na temat modeli 1200 i 2200 są różne i skrajne – że jasno, że lampowo, że chudo, że szeroko, że mało basu, że basowo. Spotkałem się też z opiniami, że Yamaha gra detalicznie, delikatnie, szczegółowo, bardzo analitycznie itd. I ciężko wywnioskować, jaka jest prawda. Być może ostateczny charakter brzmienia zależy od reszty sprzętu, ale myślę, że jakiś wspólny element powinno się w tym uchwycić. Ja ogólnie jestem miłośnikiem basu i nienachlanej góry, dalekiej od jazgotliwości i syczenia. Lubię szeroką i głęboką scenę oraz odpowiednią dynamikę. Ważne jest dla mnie też to, aby można było posłuchać wszystkich piosenek, o różnej jakości, nie tylko idealnie zrealizowanych utworów. Lubię Smokie, lata 80-te, polski rock, muzykę graną w radiu, muzykę imprezową - czyli tak normalnie „po ludzku”, nie po audiofilsku (typu brzdęki afrykańskich bębnów czy muzykę jak z porodówki).
I byłem ciekaw, jak sobie z tym poradzi Yamaha AS 2200. Przyznam, że wizualnie fascynuje mnie ona od dawna. Do tego wykonanie i elementy zastosowane przy jej budowie budzą mój respekt i nie mogłem się oprzeć, by nie sprawdzić na własne uszy jej brzmienia.
Słuchaliśmy muzyki na trzech parach kolumn podanych w tytule czyli Mission ZX3 oraz Elac Uni-Fi FS U5 i Elac Carina FS247.4. Na koniec podpięliśmy dla kontrastu NADa 375 BEE. Zaczynamy!
Yamaha AS 2200. Dźwięk
Na wstępie zagraliśmy na Yamaha AS 2200 i Missionach. Źródłem był streamer ale nie wiem jakiej firmy. Wyglądało to jak Lumin, ale przyznam, że byłem tak zaabsorbowany Yamahą, że zwyczajnie nie zwróciłem na to uwagi.. No więc zagrało! Bardzo szeroko! Bardzo muzykalnie! Bas był doskonały! Duzy, sprężysty, z dobrym dociążeniem i dynamiką. Wokale miłe dla ucha, przyjemne, ale wyraźne. Średnica nie wychodziła do przodu jak na angielskich sprzętach, co dla mnie jest dużym plusem. Delikatność? Hmm, tak, ale nie słabość. Delikatność w sensie lekkość. Bo grało to lekko i przyjemnie. Nie męcząco. Naprawdę fajnie. Była duża głębia i dużo powietrza. Jak dla mnie było nieco ciut za jasno ale nie było to brzmienie ogólnie rozjaśnione. Ja bowiem lubię nieco ciemniejszą barwę niż normalnie i dlatego takie było moje odczucie. Dodam, że jak lekko skręciłem sobie Trible to było mi ok. (za to też podoba mi się ten wzmacniacz - że jest regulacja!)
Według mnie Yamaha AS 2200 gra raczej neutralnie (przynajmniej w tym zestawieniu). Inaczej brzmiał np. Moon i240, który słuchałem w innym salonie i na ciemnych kolumnach sprawił, że zrobiło się wyraźnie jasno!!! Tu nie czułem porażenia jasnością, a jestem na to bardzo wyczulony. Tu było neutralnie (co jest równoznaczne z tym, że dla mnie było ciut za jasno). Towarzysząca mi partnerka wolała jednak, kiedy trible było ustawione do pionu, do pozycji neutralnej, bo stwierdziła, że lepsza była wtedy dynamika i pazur. Ot kobiety…
Czy gra to chudo??? Nieee! Nie mogę powiedzieć, że było to granie chude ani tym bardziej że nie było basu. Ta Yamaha ma bas i to naprawdę fajny. I myślę, że jeśli ludzie piszą, że Yamaha jest w tym zakresie słaba to może nie słuchali jej wygrzanej. Tu wtrącę taka anegdotę na temat basu i wygrzewania sprzętu. Kilka miesięcy temu miałem u siebie nowego Denona PMA 1600 NE. Po wyjęciu z pudła zagrał on praktycznie… bez basu. Pomyślałem „takie bydle a nie ma kopyta??!” Serio – w ogóle to nie brzmiało dobrze. Takie chude pitu pitu. Po 2-3 tygodniach grania (dopiero) pojawił się bas. Był to głęboki i silny bas! Walił jak młot Thora! Potęga. Nigdy wcześniej nie słyszałem takiego walnięcia u siebie w domu (wcześniej miałem Cambridge audio CXA80 oraz Musical Fidelity M2si). One miały dobry bas ale nie tak mocny i głęboki jak Denon. I mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nowy sprzęt musi trochę pograć, by nabrać swojego brzmienia. I z Yamahą może jest podobnie. Długo się wygrzewa, nie ma na początku basu i jeśli ktoś posłucha jej wtedy to jest skłonny napisać „zero basu”. I w sumie napisze prawdę, ale taki mistrz opinii nie weźmie pod uwagę tego, że sprzęt może się bardzo zmienić jak pogra trochę i się wygrzeje. Pamiętajcie o tym! Zatem dla wszystkich, którzy boją się o bas w Yamaha 2200 mówię wprost – ten sprzęt ma bardzo dobry bas!!! I dodam, że pisałem jakiś czas temu na facebooku z właścicielem Yamahy AS1200 to napisał, że jego Yamaha ma bardzo podobny bas do .. Denona 1600 , którego akurat zastąpił ową Yamahą. Jest mocny i sprężysty.
Yamaha AS2200 i Elac
Idziemy dalej. Na drugi ogień poszły Elaci Uni F. Tu zdecydowanie zrobiło się bardziej płasko, nieco matowo, bardziej basowo i ociężale. Nie chodzi tu o dociążenie brzmienia a to, że ciężko się tego słuchało. Niby Santana zabrzmiał fajnie ze swoją gitarką ale nie było w tym swobody. Wokale i góra były jednak bardziej stonowane co mi się bardziej spodobało niż to, co prezentowały Missiony. Jakby się dało połączyć te brzmienia to byłym happy. W Elacach brakowało mi głębi, jaką miały kolumny Mission. A bas? Był potężny, duży, ciężki i bardzo nisko schodzący. Aż nieco za nisko. Dudniło to trochę, jakby był w pokoju subwoofer. Szybko zmieniliśmy głośniki na Elaci Carina. Miały niby być najlepsze ale po jednej piosence od razu wróciliśmy do Missionów. Czemu?? Były bardzo jasne!! Najjaśniejsze ze wszystkich tych trzech. Basik był akuratny, scena i głębia przyjemne, ze smaczkiem. Ale jasne!!! Nie dla mnie. Do tego brakowało mi w nich żywiołu, jaki miały Missiony. Te bowiem leciały jak dynamit. Fajnie się tego słuchało, choć przyznam, że odsłuchiwane w zeszłym tygodniu Equilibrium Aqual D6 zrobiły na mnie większe wrażenie. W sumie nie ma się co dziwić, bo to inna liga sprzętu. Aquale były bardziej ułożone, stonowane ale z jeszcze większą głębią. Nie miały takiej młodzieńczej żywiołowości jak Mission ale czuć w nich było dojrzałą silę. Jak było trzeba to wyrywały do tańca, ale umiały tez ukoić przyjemnymi dźwiękami. Missiony nie miały tego. Ale i tak były bardzo fajne.
NAD 375 BEE
Poprosiliśmy na koniec o podłączenie NADa 375. Dużo o nim czytałem dobrego, choć bardzo blokowały mnie przed nim (i blokują nadal) opinie o awaryjności. Niemniej jednak, gdy zobaczyłem go na półce w salonie to nie mogłem wyjść stamtąd nie posłuchawszy na nim choć kilku utworów. I mam mieszane uczucia. Zagrał zdecydowanie bardziej spokojnie niż Yamaha. Można powiedzieć, był bardziej stonowany i nieco ciemniejszy, co niby powinno mi się bardziej podobać. Bas też miał fajny, duży, mocny. Ale nie było takiej głębi, Nie było szerokości grania. Yamaha jak zagrała to po całej panoramie, od lewej strony do prawej. Muzyki było duuuzo. A tu zrobiło sie bardziej punktowo. Dźwięk szedł z kolumn i tyle. Co jednak najważniejsze to zabrakło dynamiki. Utwory brzmiały jakby były spowolnione. Brakowo w nich energii. Moja partnerka aż się wykrzywiła, jak to usłyszała. Stwierdziła, że brakuje życia i że tam, gdzie normalnie powinien być bit to go nie było. Brakowało tego. I to nie tylko w stosunku do Yamahy ale ogólnie. Znamy piosenki, które słuchaliśmy i wiemy, że dynamika ma być. Większą lub mniejsza ale ma być. A tu nie było!! Być może ten NAD był zwyczajnie niewygrzany! Bo tego nie wiem!! A nie chcę stawiać tu opinii, o których pisałem wyżej. Wydaje mi się, że skoro tak dużo ludzi pisze o nim wiele ciepłych słów to musi to być solidny sprzęt i grać w miarę dobrze. Lepiej niż to, co usłyszeliśmy. Bo w porównaniu z tym co słyszeliśmy to nawet mój zwykły tani Pioneer A40 gra lepiej. Także NAD 375 nie przekonał nas do siebie w tym spotkaniu, co nie znaczy, że jeszcze kiedyś nie dam mu szansy.
Podsumowanie
I na tym zakończyliśmy odsłuchy. Cel został osiągnięty. Utwierdziłem się w przekonaniu, że Yamaha to bardzo fajny solidny sprzęt i że opinie o braki basu i rozjaśnionym brzmieniu sa nieadekwatne do rzeczywistości. To normalnie grający fajny wzmacniacz, z bardzo dobry basem, szeroką sceną i przyjemnym brzmieniem. A co ważne (o czym nie wspomniałem) można było na nim posłuchać rożnej jakości piosenek i wszystkie brzmiały dobrze. Jest to dla mnie istotne, bo ja dużo słucham starych kawałków. I pamiętam, jak miałem Cambridge 80-tkę i włączałem Smokie czy Bruce Spingsteena - brzmiało to chudo i bez wyrazu. A tu prezentowało się to naprawdę smacznie. I to bardzo! Smokie wybrzmiały z takim blaskiem, że nie chciałem ich wyłączać! Wiadomo, że czuć było realizacje z dawnych lat, ale można było tego słuchać z wielką przyjemnością. I tak samo czułem na Denonie. Co ciekawe – opinie o Yamaha i Denonie są takie, że oba te sprzęty są bezwzględne dla gorszych nagrań.. No i jakoś przyznam, że ja tego nie wyczułem a jestem bardzo na to uwrażliwiony. Może to kwestia innych elementów zestawów Drodzy Recenzenci? Bo ja po takich Waszych opisach rezygnuje nieco z zakupu sprzętu a tu się okazuje, że zupełnie niepotrzebnie. Yamaha i Denon bardzo fajnie sprawdziły się według mnie z piosenkami starszej daty i słabszej realizacji. A z utworami dobrej jakości zabrzmiały fenomenalnie! Czy po Denonie 1600 kupiłbym Yamahe? Chyba tak. Jeszcze posłucham innych sprzętów ale póki co to mój lider. Gra nieco delikatniej (przyjemniej, muzykalniej) niż Denon 1600. Jestem ciekawe starcia z Denonem 2500.
UTWORZONO: 31 marca 2021