Test interkonektów XLR Ricable Dedalus i Ricable Magnus. Recenzja amatorska napisana na podstawie odsłuchów w domowym zaciszu.
Kupiłem zestaw audio składający sie z przedwzmacniacza oraz końcówki mocy, które można połączyć za pomocą kabli XLR. Wziąłem więc na testy jedne z najbardziej lubianych przeze mnie kabli, włoskie Ricable. Miałem wcześniej RCA model Dedalus i byłem ciekawy, czy coś się zmieni.
Ricable Dedalus XLR i Ricable Magnus XLR. Dźwięk
Zacząłem od razu od Dedalusa. Jako punkt odniesienia wziąłem kabel RCA tellurium black (sprzęty można tez połączyć na RCA). Od razu usłyszałem żywszy, szybszy i bardziej energetyczny dźwięk. Muzyka sie otworzyła, zrobiła sie jasna, wyraźna. Było jej dużo. Scena wyraźnie sie poszerzyła. W blacku jest ona jakby chudsza ale wyższa i głębsza. W Dedalusie rozchodzi sie szeroko na boki. Bardzo fajnym połączeniem było, kiedy dałem XLR Dedalus między przedwzmacniacz i końcówkę mocy a Tellurium black do streamera. Dźwięk idealny.
Dedalus mimo iż jest otwarty to daje bardzo gładki i przyjemny dźwięk. Nie ma w nim ostrości, chropowatości, nic nie syczy, nic nie kłuje w uszy. Nie oznacza to, że jest mało szczegółowy, nic z tych rzeczy. Szczegółowość jest wysoka ale kontury dźwięków nie są przesadnie kanciaste, tylko takie jakie być powinny. Ricable ma ta cechę wpisaną we wszystkie swoje kable, za co bardzo go cenie. W gąszczu kabli, które grają nienaturalnie analitycznie i zbytnio ukazują kontury Ricable odznacza się umiejętnością zaprezentowania szczegółowego obrazu z naturalnym wygładzeniem, co daje dużą swobodę słuchania tego.
Dygresja na temat wygładzania "konturów". Niedawno oglądałem film dokumentalny na Netflix o filmach "naszej młodości", gdzie przedstawiają kulisy znanych starych filmów takich jak Park Jurajski czy Kevin. W jednym z nich omawiali efekty specjalne dotyczące ruchu dinozaurów i maszyn (z Gwiezdnych wojen) i tak zwanej animacji poklatkowej. Chodziło tam z grubsza o to, że dawniej nakładało się obrazy na siebie i ruch tych maszyn czy stworów wychodził nieco sztucznie, ząbkował. Nie było to płynne. Przypomnijmy sobie jak idą wielkie długonogie maszyny z drugiej części Starwars w bitwie na śniegu - zwyczajnie obraz ząbkuje. Okazuje sie, że aby uzyskać płynność to trzeba dokonać wygładzenia/rozmycia na brzegach nakładanych obrazów. Wówczas ruch staje się płynny. Stwierdzono w filmie, że nasze postrzeganie jest naturalnie wygładzone. I od razu pomyślałem sobie o kwestii dźwięku! Często męczy mnie bowiem nadmierna analityczność generowana przez niektóre sprzęty czy kable bo jest wręcz nieprzyjemna ostra i zbyt konturowa. Źle mi sie tego słucha. I mimo iż starałem sie odnaleźć w tym piękno to nadal powoduje to u mnie dyskomfort. Teraz mam potwierdzenie, że taka prezentacja jest zwyczajnie nienaturalna i ma prawo mnie męczyć. I tu odniosę się do opisywanych kabli Ricable Dedalus - one grają naturalnie pod kątek szczegółów i gładkości. Graja tak, jak trzeba!
Co z basem? Otóż mając RCA Dedalusa odczuwałem pewien niedosyt basu. Tellurium RCA miał go więcej - był mocniejszy, głębszy i niższy. Po prostu lepszy. W XLR Dedalus ten bas był rewelacyjny. Był mocny tak samo jak RCA Tellurium. Być może to cecha samej konstrukcji XLR, że bas staje sie bardziej solidny ale efekt był dla mnie rewelacyjny. Tu bas jest taki jak być powinien. Ciekawe może być to, jaki jest bas, gdy sie podepnie Tellurium XLR? Wziąłem zatem i tellurium black XLR na testy by sie przekonać. Efekt? Za dużo basu.. Głośniki zaczęły mi buczeć... Także w moim systemie, w moim pomieszczeniu idealną siłą basu jest ta prezentowana przez Tellurium RCA lub Ricable Dedalus XLR.
Barwa muzyki leży według mnie nieco po ciepłej stronie. Miałem takie wrażenie jakbym w telewizorze dał obraz na tryb dynamiczny - czyli wszystko było bardziej kolorowe, bardziej żółte, i bardziej czerwone. Ale było to przyjemne! Pamiętam, jak kiedyś słuchałem jakiegoś japońskiego kabla, chyba Oyaide (ale nie jestem pewny) - dźwięk był wręcz zimny, chłodny. Niby szlachetny ale nie przekonał mnie do końca. Zdecydowanie wolę ciepłe słońce Toskanii.
Magnus miał podobny charakter ale wszystkiego było nieco mniej. Mniej basu, mniej muzyki, mniej rozpiętości. Grało to fajnie ale na takim podstawowym poziomie. Dedalus w stosunku do Magnusa był jakby na sterydach. Zdecydowanie lepiej sie go słuchało ale jak wiadomo jest to kabel z wyższej półki, dwa razy droższy. Mimo wszystko, jakbym miał kupić sobie jeden z nich to "dozbierałbym" do Dedalusa.
Ricable Dedalus i Ricable Magnus vs Tellurium black
Włosi kontra Anglicy, zapowiada sie ciekawie. Nie ma tu jednak zwycięzcy - to po prostu inne brzmienia. Ricable są zdecydowanie szybsze i żywsze. Tellurium nieco mi spowalnia granie ale jest bardziej stonowany, co akurat trafia w mój gust ciemnego grania. Tellurium gra nieco węziej, ale dźwięk jest głębszy. Z kolei Ricable prezentują szeroką panoramę i grają pełną piersią.
Podsumowanie
Szukając kabli XLR warto wpisać na listę Magnusa i Dedalusa od Ricable. Oba prezentują bardzo fajne granie, choć wyższy model jest zdecydowanie pełniejszy i lepszy. Myślę, że jeśli ktoś lubi otwarły i dynamiczny przekaz z piękną paletą barw, wzorową szczegółowością i naturalną gładkością to będzie w pełni usatysfakcjonowany. Polecam skontaktować sie z dystrybutorem Ricable, Salonem Instal Audio. Możecie powołać sie na mój blog to dostaniecie lepszą cenę. I zapraszam potem do kontaktu ze mną, podzielcie sie swoimi wrażeniami.
Testowane na zestawie audio
Kolumny: Audio Physic Classic 8
Przedwzmacniacz: Rotel 1572 mkII
Streamer: Yamaha NS -P303
Interkonekt: Tellurium Black I RCA
Końcówka mocy: Rotel 1552 mkII
Kable głośnikowe: Ricable U40
Kable zasilające: Supra 1,5mm2 + wtyki Viborg rodowane (podłączone bezpośrednio do gniazd w ścianie Furutech FP-SWS G)
UTWORZONO: 7 listopad 2021