Nie będzie to recenzja ani test opisujący wpływ kabla Qed XT25 na brzmienie, ponieważ... nawet go nie podłączyłem. Każdego, kto tu wszedł i chciał uzyskać informacje w tej kwestii to bardzo przepraszam. Opiszę za to "dlaczego go nie podłączyłem".
Powodem mojej rezygnacji z użycia kabla Qed XT25 była wada izolacji zewnętrzej. Przy próbie rozdzielenia dwóch przewodników jedna strona została rozerwana odsłaniając przewodniki kabla.
Z reguły ten środeczek jest zrobiony z jakieś delikatnej cienkiej warstwy by dać sie swobodnie rozerwać. Tu było tak, że środek był mocno zespolony i rozdzielając przewodniki rozrywał sie cały bok czerwonej strony. Początkowo myślałem, że może źle naciąłem (za blisko) i po prostu poszło krzywo. Spróbowałem więc ponownie ale było to samo. Rozrywał sie cały bok...
Ja wiem, że można było założyć na to jakieś termokurczki czy cos i dać kablowi szanse, ale.. nie należę do osób cierpliwych i kiedy widzę taką tandetę, co rozpada mi sie w rekach to nie mam ochoty dalej w to brnąć. I bez skrupułów wywaliłem kabel.
Być może trafiłem na jakiś felerny kabel i ktoś inny nie miał tego problemu. Ale to, co miałem w rekach to .. nie polecam. I moja opinie o qed xt25 nie jest pozytywna (przynajmniej jeśli chodzi o jakość wykonania).